W Domach Pomocy Społecznej (DPS) ulokowanych przy ul. Żywieckiej, w Cygańskim Lesie oraz w Komorowicach w Bielsku-Białej wybuchła fala protestów. Pracownicy zrzeszeni w Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym „Solidarność” zainicjowali akcję strajkową w ostatni wtorek. W centrum ich postulatów jest żądanie podwyżek wynagrodzeń o sumę 1500 złotych. Niestety, kierownictwo jednej z tych instytucji odpowiedziało, że nie ma funduszy na takie działania.
Grupa pracowników Domu Pomocy Społecznej dla Osób Starszych mieszczącego się przy ul. Żywieckiej domaga się wyższych zarobków. Są to głównie opiekunki, rehabilitanci, terapeuci oraz pielęgniarki, którzy zapewniają całodobową opiekę nad seniorami. Ich postulatem jest otrzymanie godziwego wynagrodzenia, które powinno zostać podwyższone o wcześniej wspomniane 1500 złotych brutto.
W przeliczeniu na jeden DPS z trzech objętych protestem, na 57 podopiecznych, w tym także osoby z niepełnosprawnościami, przypada 36 pracowników. To właśnie oni mają na stałe pod swoją opieką seniorów, którym zapewniają nieustanną opiekę. Praca ta jest często wymagająca i angażująca, a niska płaca zniechęca do podjęcia pracy w DPS.
– Przekazałam związkowcom z „Solidarności”, że rozmowy o podwyżkach możemy rozpocząć w styczniu. Jestem świadoma, że to ciężka praca i często niedoceniana. Pielęgniarki zarabiają około 1000 złotych mniej niż w szpitalach, przez co coraz mniej osób decyduje się na pracę w naszym DPS. Na przykład brakuje nam rehabilitantów – mamy tylko jednego – opowiada Joanna Szczypuła, dyrektor DPS przy ul. Żywieckiej. – Mimo to, niestety nie mam możliwości podniesienia pensji pracownikom na koniec roku – dodaje.