Bielsko-Biała zmaga się z problemem porzuconych na swoich ulicach hulajnóg. Niewielka dbałość użytkowników tych jednośladów o miejski krajobraz stwarza niemałe problemy, zwłaszcza dla osób niewidomych i słabowidzących. Miasto, mimo dotychczasowych prób, nie potrafi efektywnie zaradzić temu zjawisku. Osoby z niedowidzeniem, które samodzielnie przechadzają się po Bielsku-Białej, często doświadczają nieprzyjemnych sytuacji związanych z natrafieniem na porzucone hulajnogi. Często dochodzi do upadków i skaleczeń. Lider bielskiego stowarzyszenia osób niewidomych nie ukrywa swojej frustracji tym stanem rzeczy.
Wiadomo, że poruszanie się między porzuconymi tu i ówdzie hulajnogami nie jest łatwe. Dla niektórych mieszkańców przechadzka po mieście przypomina ekstremalny tor przeszkód. Tadeusz Gierycz podkreśla, że dla starszych osób oraz dla tych z zaburzeniami widzenia takie sytuacje są szczególnie niebezpieczne. Pomimo korzystania z laski, osoba niewidoma nie zawsze jest w stanie wykryć porzucony pojazd i właśnie przez to może dojść do kontuzji.
Pomimo rozpoznania problemu przez władze miasta, ich działania mają na razie charakter raczej pobłażliwy niż skuteczny. Strażnicy miejscy ograniczają się do kontaktowania się z operatorem hulajnóg – firmą Bolt – prosząc o przestawienie źle zaparkowanych pojazdów. Firma deklaruje gotowość do współpracy i szybkiego reagowania na zgłoszenia.
MZD zapewnia jednak, że problem porzuconych hulajnóg jest dobrze rozpoznany i w najbliższym czasie zostaną podjęte bardziej stanowcze działania w celu jego wyeliminowania. Na szczęście sytuacja delikatnie uległa poprawie po tym, jak dwóch z trzech operatorów hulajnóg opuściło rynek Bielska-Białej. Władze miasta planują skorzystać z doświadczeń innych miast w zakresie zarządzania problemem porzuconych hulajnóg – zapewnia Marcin Burdziński, zastępca dyrektora MZD.